wtorek, 16 listopada 2010

Filmik

Znowu dawno nie pisałam ale jakoś się nie mogłam zebrać. ;)
Udało mi się wreszcie pokombinować coś z filmiekiem i oto efekty:
http://www.youtube.com/watch?v=Y088ztO4HM8

bardzo przepraszam za jakość alenagrywałam komórką ;)
Miłego oglądania.

czwartek, 16 września 2010

Hej!

Cześć!
Dawno nic nie pisałam więc postanowiłam,że to zmienię. Mam troszkę czasu więc wyskrobię jakąś krótką notkę ;).
Zaczęła się szkoła przez co czas wolny drastycznie się skrócił. Boję się myśleć co będzie dalej. Czas dla psa znajdzie się zawsze. Nasz ostatni trening komendowy wyszedł bardzo fajnie. Dobre skupienie i poprawnie wykonane komendy. Oby tak dalej! Nawet przywoływanie w obecności innych psów idzie coraz lepiej. Przed wczoraj na boisku oprócz mnie i Chels było kilkoro dzieci. Jedna dziewczynka miała małego pieska na smyczy (swoją drogą miała problemy z jego utrzymaniem....). Najpierw Chelsea w ogóle go nie zauwarzyła, tak wciągnęła ją zabawa szyszkami. Ale kiedy już dojrzała go na swojej drodze chciała do niego podejść. Widziałam,że dziewczynka nie jest zbyt zadowolona z tego faktu i nie wiedziałam jak ten pies dokładnie zareaguje więc zawołałam Chels. I o dziwo przyszła. Została oczywiście sowicie nagrodzona ;). Na pewno inaczej byłoby gdyby już się z tym psem bawiła, może byłoby trudniej. Ważne,że wychodzi jej to całkiem nieźle nawet kiedy ma ochotę się z psem pobawić.
Myślę też,że zaczyna wreszcie dorastać i "wyrabiać" się. Spokojniej reaguje na mijane przez nas psy, te szczekające i te spokojne. A może po prostu treningi zaczęły przynosić oczekiwany skutek? tak czy siak jestem z niej zadowolona. Podobnie z ludzmi. Nadal jest otwarta na nowe znajomości ale bez wczesniejszej nachalności. Na ostatnich spacerach nawet zaczęła karcić swojego kolegę, któremu jest poddana,że ten ma czelność podchodzić po parówkę! Straszmnie mnie to zadziwia.
Ale niestety nie jest do końca tak różowo. Wiadomo,że nigdy nie jest ;). Problem polega na tym,że Chelsea kiedy je na przykład dentastixa czy tak jak ostatnio świńską łapę, boi się,że jej to zabiorę. Kiedy się zbliżam jest okej. Nie protestuje. Kiedy wyciągnęłam w jej stronę rękę calą łapę wsadziła pośpieszenie do mordy i szybko odeszła. Ździwiłam się, bo to pierwsza taka jej reakcja. Wcześniej mogłam tego dotykać, grzebać w tym itp. Nigdy jej nie odebrałam takowego przysmaku. Nawet kiedy brałam to w rękę za chwilę oddawałam spowrotem aby mogła dokończyć jedzenie.
Zastanawiam się czy może to być spowodowane tym,że ona ostatnio znowu zaczeła zjadać różnego rodzaju gówna na spacerach za co ją karciłam? Hm.. Nie wiem. Wiem,że postaram się znaleźć jakiś sposób aby odbudować jej zaufanie w tej sprawie. Jeśli macie jakieś rady i przemyślenia z tym związane bardzo proszę o wszelkie informacje :).
A dzisiaj zawzięłam się, wzięłam psa i zaczęłam biegać. I tak będzie już codziennie.  Chelsea bardzo dobrze nadaje się jako towarzysz biegów ;).
Notka miała być krótka,a wyszło,że się rozpisałam. No cóż. Raz nie zawsze ;).
Pozdrawiamy serdecznie!

czwartek, 12 sierpnia 2010

spacerowo

Witam Was!

Ostatnio do naszych spacerów dołączyło miłe towarzystwo. Benek z pańcią, Kingą. :)
Psiaki razem zataczają kółka, w których mistrzem jest Benowy !
Dzisiaj dołączył do nas Chaps z pańcią Zuzą :). Tak więc nie można narzekać na nudę na spacerach! :D

Chelsea dostała dziś cieczki. I jak na razie zachowuje sie o niebo lepiej niż przy pierwszej. Zobaczymy jak to dalej będzie.
Jak widać nic się u nas ciekawego nie dzieje. Znowu zrobiłło się upalnie i duszno, co i mi i psu nie pasuje. No ale nic na to nie można poradzić.
Żegnamy się! Do następnej notki

zdjęcia autrostwa Kingi od Benka. dziękujemy :)



zdjęcia mojego autrostwa

Benowy ;)
zagadka ludzkości. gdzie jest Chelsea na tym zdjęciu? :D

sobota, 24 lipca 2010

upały

Witamy się po dość długiej przerwie!
U nas nic nowego. Jako,że nabawiłam się małej kontuzji i nie bardzo mogłam chodzić spędzaliśmy wiele czasu baardzo leniwie. Upały, które się pojawiły bardzo temu sprzyjały.
Kiedy już się podleczyłam i bez problemu chodzę wybrałam się z Chels na zasłużony spacer. Należało jej się. Postanowiłam też,że będę wypatrywać innego psa, bo chce sprawdzić przywołanie przy obcym psie. No i pod koniec spaceru pies się nam trafił. Na szczęście razem z właścicielami. Po zapoznaniu obcy pies odchodzi,a ja wołam psa,który niestety nie reaguje. Dopiero na szarpnięcie linki przychodzi i to też nie trwa długo, bo za chwilę biegnie już w kierunku psa. Kolejne przywołanie i znowu nic. Szarpnięcie, pies przy mnie. Teraz przynajmniej wiem,że spuszczanie Chels bez linki może się marnie skończyć. Szkoda,że nie mieszkam gdzieś gdzie ludzie chętniej i cześciej wychodzą z psami na spacery.
W przerwie między upałami zdarzył się chłodniejszy dzień. Postanowiłam wtedy wyciągnąć dyski. Pies się bardzo ucieszył i ochoczo ganiał rollery jak i łapał dyski w locie. Byłam zadowolona szczególnie,że nasze ostatnie zabawy nam nie szły. Ale możliwe,że było to spowodowanie pogodą, bo było dośc duszno.
Dzisiaj znowu mamy ochłodzenie. Niebo całe zachmurzone i wieje wiatr. Wcześniej padało, teraz już na szczeście nie. Zabieram zaraz psa na spacerek, trzeba korzystać z takiej pogody póki można.
Chels linieje, tak więc wszędzie pełno kłaków. Ja nie wiedziałam ile ona ma na sobie tej sierści...

Na koniec kilka zdjęć. Pozdrawiamy!



środa, 16 czerwca 2010

jaki tu spokój lalalala nic się nie dzieje lalalala

Tak jak w tytule. U nas zupełnie nic ciekawego się nie dzieje. Dzień jak co dzień. Czekam do wakacji i mam nadzieję,że pewne moje plany wypalą. Byłoby bardzo, bardzo fajnie. Wreszcie coś by się zaczęło dziać i my byśmy się trochę rozwinęły. Nie mówię o co chodzi żeby nie zapeszać to raz,a dwa dlatego,że nie jestem pewna co z tego będzie w ogóle. Ogólnie w wakacje muszę się porządnie wziąć za jej szkolenie przy innych psach, bo tak być nie może. Staram się jak tylko mogę ale efekty są nikłe. Mam nadzieję,że coś zdziałam.
Ogólnie zaczęłam z nią ćwiczyć chodzenie do tyłu. Na początku zupełnie nam to nie szło. Psica nie łapała o co biega. Potem zmieniłam metodę nauki i dodałam kliker. No i mam już efekty. Psica załapała wreszcie o co mi chodzi. Oczywiście jeszcze trzeba dopracować, małymi kroczkami, bo szło jej to dość opornie i nie chcę przedobrzyć. Ale to i tak już dla nas wielki sukces, bo męczyłam się z tym przez długi czas. Próbowałam, po jakimś czasie jak nie szło, odpuszczałam,a teraz wreszcie się udało.
Coraz poważniej myślę o sterylizacji Chels. No i przekonuję trochę rodziców. Mama jest za, tata niby też ale jemu się może za 5 minut zmienić ;). Boję się tego jak nie wiem, bo to jednak poważniejsze niż sterylka u psa. Psa się nie otwiera... No ale na razie nie będę nic o tym mówić, bo jeszcze decyzja nie została podjęta. Ale jeśli ktoś kastrował sunię to byłabym wdzięczna za jakiekolwiek informacje jak sunie to znosiły i tak dalej :).
Ćwiczymy cały czas frisbee i wychodzi nieźle. Sunia jest napalona na talerze i jak je zobaczy nie wie co ze sobą zrobić. Ostatnio były u nas spore upały i psu się nic nie chciało więc talerzy nawet nie wyjmowałam, teraz jest trochę chłodniej więc muszę znowu psu porzucać. Najgorzej oczywiście nam wychodzi aportowanie dysku.. Ale mamy dużo czasu na trenigni i może kiedyś przyjdzie ten dzień,że Chels bez problemu przyleci z dyskiem. :D

Do następnego! Pozdrawiamy :)

czwartek, 3 czerwca 2010

frisbee po raz drugi

Witamy się po przerwie! :) Po pierwsze chciałabym serdecznie podziękować za wszystkie życzenia! :D

Nie działo się nic ciekawego w zasadzie. Oprócz tego,że Chels odbyła już kilka spacerów z nowym kolegą Chapsem i bardzo się polubili, co mnie cieszy, bo Chels będzie miała kolejnego kolegę do zabawy. Poznała też psa mojego kolegi Demona. Demon to 4 miesięczny amstaff. Super się razem bawili. Skakali po sobie ganiali się. Super się na nich patrzyło :)
Doszły do nas wreszcie upragnione dyski! I mozemy zacząć frisbowanie. Ja cały czas szlifuje rzuty ale próbuję też trochę już rzucać psu. Ćwiczymy też obieganie, co nie zawsze do końca nam wychodzi. Ale teraz Chels obiega mnie nawet jak rzucam jej zwykłą piłkę, chcę by weszło jej to w nawyk. Muszę przyznać,że jestem ogólnie zadowolona z naszej zabawy talerzem. Chels bardzo je lubi i chętnie za nimi biega i też kilka razy już po niego skoczyła ;). Mam nadzieję,że teraz będzie tylko coraz lepiej :D

Pozdrawiamy serdecznie! :D





wtorek, 18 maja 2010

urodziny

18 maja 2009 roku na świat przyszło pięć owczarkowych kulek. Właśnie wśród tych kuleczek znalazła się Chelsea.
Pamiętam jak widziałam ją po raz pierwszy. Była wtedy jeszcze ślepa i spała razem z rodzeństwem.
Minął już rok. Dzisiaj Chels obchodzi swoje pierwsze urodziny. Tak szybko to zleciało... Niedawno była małą kuleczką,a dziś to już wielka panna.











piątek, 7 maja 2010

zdrowiejemy

Witamy się! :)
Chelsea niestety zachorzała. Problemy z żołądkiem. Po 4 zastrzykach, węglu i gotowanym ryżu, marchewce i piersi z kurczaka zdrowiejemy. Biegunka, brak apetytu to w sumie były główne objawy. Bo jej zachowanie zupełnie się nie zmieniło. Nadal skakała, bawiła się i cieszyła życiem jak zwykle. Weterynarz do nas przyjechał i zarządził zastrzyki. A zastrzyków Chels nie lubi. Tak więc na siłę trzeba było ją trzymać. Ostatni zastrzyk był wyjątkowo bolesny o czym uprzedził nas weterynarz i faktycznie sunię tyłek bolał i trzeba było dupkę masować. Po wszystkim Chels zupełnie straciła radość i cały wieczór przeleżała i strasznie marudziła i żaliła się,że musiała mieć zastrzyki. (Swoją drogą muszę ją kiedyś nagrać jak tak marudzi). Dzisiaj już psica znowu jest pełna życia,a lekarstwa na biegunkę zrobiły swoje. Na szczęście. Mam nadzieję,że już niedługo wszystko znowu będzie w porządku.
Przez chorobę musiałyśmy przestać uczyć się chodzenia w kantarku. Ale jest już dobrze. Psica chce się kantarka pozbyć tylko wtedy kiedy się pociągnie,a kantar się ściśnie. Tak więc mamy jeszcze sporo pracy ale na pewno damy radę tylko wyzdrowiejemy do końca. No a potem przydałby się jakiś dłuższy spacer koniecznie z psem abyśmy mogły kontynuować szkolenie tym razem z kantarkiem.

Pozdrawiamy!
Toll & Chelsea!

sobota, 1 maja 2010

Spacerowo, kantarowo!

Wczoraj wybraliśmy się do sklepu zoologicznego aby kupić kantar. Najpierw oczywiście wybór rozmairu. Zaczęliśmy od numeru 3. I okazało się,że jest dobry. Na opakowaniu pisało "cocker spaniel" Ale wiadomo jak to z tymi rozmiarówkami jest. Chels nie była zachowycona kiedy "to coś" było na jej pysku. Ale za parówkę przestała zdjemować sobie halter. Parówki zawsze działają. Próbowaliśmy jeszcze z rozmiarem 2 ale był już za mały. Tak wiec wybrałam kantar AmiPlay rozmiar 3 "Piesek na pomarańczowym tle".  Od wczoraj przyzwyczajam psice do kantarka. Idzie nieźle. Samakołki potrafią zdziałać baardzo dużo : D. Mam nadzieję,że już niedługo Chelsea nie będzie w ogóle zawracać sobie kantarem główki ^^
Wczoraj również wybrałysmy się na spacer razem z psim kolegą i jego pańcią. Spacer muszę zaliczyć do udanych. Co prawda skupienie Chels nie było takie o jakim można marzyć ale mimo wszystko muszę ją pochwalić, bo nie odbiegała bardzo daleko i przychodziła na zawołanie.
Po wycieczce do sklepu i spacerku psica była na prawdę zmęczona i kiedy wracałyśmy ze spaceru szła bardzo spokojnie co jej się często nie zdarza.
Zdjęcia by Pestka (http://benekmix.blogspot.com/)

piątek, 23 kwietnia 2010

Frisbee!

Hej!
Dzisiaj wreszcie doszło do nas frisbee. Na razie kupiłam używanego softa żeby w ogóle zobaczyć czy takowym deklem pies się zainteresuje. Wcześniej mieliśmy tylko materiałowy dysk.
Tak więc wzięłam nasz dysk i zaczęłyśmy zabawę. Najpierw oczywiście przeciąganko. I mi i chyba psu na początku trochę też dziwnie było trzymać taki dysk. Ale po chwili psu to wcale nie przeszkadzało i coraz mocniej się ze mną szarpał. Pierwszy roller. Super złapany. Przeciągałyśmy się znowu trochę i wpadłam na pomysł,że może ktoś nam chociaż kilka zdjęć zrobi. No i skończyłyśmy zabawę i poprosiłam mamę o zrobienie zdjęć. Znowu przeciąganko, potem roller, znowu złapany. Na razie nie rzucam, bo ja nie umiem no i jeszcze trochę się boje,żeby tak po dysk skakała. Ale poćwiczyłyśmy przy okazji skok przez nogę i było nawet dobrze.
Po zabawie obejrzałam stan naszego frisbee i okazało się,że mamy jedną sporą dziurę na wylot i o wiele więcej mniejszych dziurek. Frisbee nie wyglądało jak nowe jednak wyraźnie przybyło mu dziur.
W maju muszę zamówić więcej dysków. Przy okazji będą prezentem na urodziny. Wydaje mi się,że Chels się spodobało, tak samo jak mnie. Bardzo lubię ten sport i uwielbiam oglądać jak pies z wielką frajdą i fascynacją skacze po talerz.
Potem razem z moim kuzynem biegaliśmy. Co prawda moja kondycja nie jest taka dobra jak mojego psa i kuzyna ale jakoś dałam radę. W drodze do domu poznałyśmy nowego kolegę. Sześcio miesięcznego Maksia. Bardzo uroczy, kudłaty kundelek. Kiedy tylko się powąchali Chels od razu ukłoniła się i zapraszała go do zabawy. On jednak był lekko przestraszony i raczej nie miał ochoty na zabawę więc Chelsea zaniechała dalszych prób. Kiedy się pożegnałyśmy i odchodziłyśmy Maksio postanowił,że pobiegnie za nami. Kiedy Chels się odwróciła zatrzymał się i po chwili wąchania wrócił do swojej pani. I byłam bardzo zadowolona z Chels ponieważ bardzo ładnie odeszła bez jakichkolwiek prób sprzeciwu. A to nie zdarza sie często.
A teraz kilka zdjęć zrobionych przez mamę ;)
Pozdrawiamy Tollerka & Chelsea! :)

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

nuuda

Hej!
U nas nic ciekawego się nie dzieje. Zresztą jak zwykle.
Dzisiaj zaczęłayśmy się uczyć skakania przez nogę. Niby nic w tym trudnego ale Chels czasem miała problemy z podnoszeniem łap. Wygodnicka pani. Ale pod koniec już ładnie przechodziła,a czasem nawet przeskakiwała przez położoną na ziemi nogę.
Poćwiczyłyśmy również inne komendy, dobrze się nam pracowało. Byłam szczeólnie zadowolona z komendy "zostań", chyba nigdy nie była taka cierpliwa i nawet szczekanie psa sąsiadów i przechodzący ludzie nie zdołali jej rozproszyć.
A wczoraj psica uczyła się ze mną chemii. Co prawda nie była tym bardzo zainteresowana ale może coś zapamiętała.
Czekam też na frisbee, a w maju dokupię więcej i zaczniemy trochę bardziej na serio zająć się tym tematem. Zobaczymy co na to Chels. Oczywiście nic na siłę. ;)

Pozdrawiamy!

piątek, 16 kwietnia 2010

Pierwsza notka

Cześć Wam!
To pierwsza notka na tym blogu więc wyapdałoby napisać coś więcej niż to co pisze w "O mnie" ;).
Mam na imię Karolina i od wielu lat moją pasją jest kynologia. Uwielbiam zwierzęta ale psy ukochałam sobie nad życie.
Dnia 9 lipca 2009 roku do mojego domu trafiła mała kuleczka imieniem Chelsea, która urodziła się 18 maja 2009 roku. Nie będę ukrywać,że zanim stałam się posiadaczką tej cudownej suczki w moim domu odbyło się mnustwo rozmów i debat na ten temat. Nie wszyscy byliśmy na początku zgodni ale teraz żaden członek mojego domu nie wyobraza sobie życia bez naszego psa.
Chelsea jest sunią w typie owczarka niemieckiego, kundelkiem. Niedługo skończy roczek. Uwielbia bawić się i biegać. Wulkan energii. Nie wykazuje agresji, uwielbia ponzawać nowych ludzi i nowe psy, które niestety czesto się jej boją.
Chyba tyle jeśli chodzi o mnie i o Chels. Postaram się jak najczęściej dodawać notki i pisać co tam u nas. Mam nadzieję,że mi się to uda. Poniżej zdjęcia małej Chels i tej już trochę większej ;)
Pozdrawiamy Wszystkich !
Tollerka & Chelsea!