sobota, 24 lipca 2010

upały

Witamy się po dość długiej przerwie!
U nas nic nowego. Jako,że nabawiłam się małej kontuzji i nie bardzo mogłam chodzić spędzaliśmy wiele czasu baardzo leniwie. Upały, które się pojawiły bardzo temu sprzyjały.
Kiedy już się podleczyłam i bez problemu chodzę wybrałam się z Chels na zasłużony spacer. Należało jej się. Postanowiłam też,że będę wypatrywać innego psa, bo chce sprawdzić przywołanie przy obcym psie. No i pod koniec spaceru pies się nam trafił. Na szczęście razem z właścicielami. Po zapoznaniu obcy pies odchodzi,a ja wołam psa,który niestety nie reaguje. Dopiero na szarpnięcie linki przychodzi i to też nie trwa długo, bo za chwilę biegnie już w kierunku psa. Kolejne przywołanie i znowu nic. Szarpnięcie, pies przy mnie. Teraz przynajmniej wiem,że spuszczanie Chels bez linki może się marnie skończyć. Szkoda,że nie mieszkam gdzieś gdzie ludzie chętniej i cześciej wychodzą z psami na spacery.
W przerwie między upałami zdarzył się chłodniejszy dzień. Postanowiłam wtedy wyciągnąć dyski. Pies się bardzo ucieszył i ochoczo ganiał rollery jak i łapał dyski w locie. Byłam zadowolona szczególnie,że nasze ostatnie zabawy nam nie szły. Ale możliwe,że było to spowodowanie pogodą, bo było dośc duszno.
Dzisiaj znowu mamy ochłodzenie. Niebo całe zachmurzone i wieje wiatr. Wcześniej padało, teraz już na szczeście nie. Zabieram zaraz psa na spacerek, trzeba korzystać z takiej pogody póki można.
Chels linieje, tak więc wszędzie pełno kłaków. Ja nie wiedziałam ile ona ma na sobie tej sierści...

Na koniec kilka zdjęć. Pozdrawiamy!